poniedziałek, 2 listopada 2015

LIstopad

Lecą liście z drzew, lecą liście z drzew...
Październik...piękniejszy nie mógł być i to nie tylko za prawą mojej rezolutnej 4 latki do której ten miesiąc już do końca życia będzie należał, to ciepłe słońca sprawiły, że liście nabierały cudownych kolorów, to słońce nadawało jesienny ton - polskiej złotej jesieni.
Październik nastroił wszystkich pozytywną energią do działania, a długim spacerom nie było końca, kto nie korzystał ten trąba.

Ale jak mówią wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Za moment ciepłe dni odejdą w niepamięć bo rozpoczął się listopad. Chyba jeden z brzydszych, jeśli nie najbrzydszych miesięcy w roku kalendarzowym. Co tu dużo kryć, listopad to chłodne, szare bardzo krótkie dni. Listopad to kalosze i parasol.
Jedyne co nas może uratować przed melancholia to ciepły koc, i ulubiona herbata w ulubionym kubku lub filiżance.

Na razie nie musimy się martwić, listopad rozpoczął się pięknie obyśmy jak najdłużej pozostali w takiej aurze.

Listopad to czas przedświątecznej gorączki, wraz z zapaleniem zniczy w sklepowych witrynach zaczną pobłyskiwać, choinki czy inne świąteczne ozdoby.
No cóż marketingowa bożonarodzeniowa machina ruszyła, pod kocami z kubkiem pysznej herbaty będziemy wyczekiwać na świąteczne piosenki i wyszukiwać prezenty dla naszych najbliższych.

To będzie za chwilę a ja na chwile zostawiam was z naszymi jesiennymi kadrami.







piątek, 23 października 2015

Jesieni czar

Jak ja kocham jesień, pewnie zaraz ktoś mi powie stuknij się w głowę kobieto.
Jak można ją lubić.. a co dopiero kochać, a no można.
Można ją kochać, tylko trzeba na nią spojrzeć przychylnym okiem, albo trzeba mieć tyle wspaniałych wspomnień co ja.
Każda jesień przynosi mi coś nowego i jak w filmie "Leydis" mój sylwester powinien być w październiku . Tak tak, w tym październiku tak wiele się dzieje, mam wrażenie, że to przełomowy miesiąc w moim życiu.
Mam takie poczucie, że każdy październik jest piękniejszy, jesień co roku intensywniejsza w swoich kolorach i skarbach.
Najwięcej mi podarował w 2011. Na świecie pojawiła się Tatiana, śliczna, mądra i bardzo uparta. Barwna jak spadające liście, które namiętnie zbiera.
Lubimy zbierać liście, kasztany, żołędzie a potem dekorować nimi dom i traktować je jak najcenniejszy skarb.
Pamiętam jak w zeszłym roku ciężko było mi zbierać z nią te cuda jesieni, a to za sprawą lokatora który mieszkał w moim brzuchu, by tej jesieni nam towarzyszyć i odkrywać z nami jesieni czar.
Jesieni czar... a gdy jest ciepła, słoneczna, pełna liści i spadających kasztanów pod nogi, to cóż chcieć od życia więcej.
Więc ładuje akumulatory i staję się choć na chwile dzieckiem, zbierając z nią kasztany.
Wam też polecam, może wtedy łaskawszym okiem spojrzycie na jesień.








Tatianka
kurtka ZARA
chusta ZARA
sukienka H&M
rajstopy GATTA

Olek
kurtka NEXT

piątek, 16 października 2015

Wielki powrót z wakacji

Połowa października za nami, połowa jesieni za nami, a ja tu wam wyskakuję z powrotem z wakacji, choć one dawno już za nami.
Zdziwię was, ale dla mnie wakacje zakończyły się wraz z pierwszymi chłodami, z coraz krótszymi dniami, z powrotem panny T do przedszkola, a to spowodowało, że już nie balujemy na placu zabaw od ran do wieczora, a moje ręce i nogi mają w końcu chwile wytchnienia.
 Uwierzcie mi na ten letni czas wyprowadziliśmy się na dwór, dosłownie
W związku z tą małą wakacyjną wyprowadzką, blog też miał swoje wakacje, wierzcie lub nie gdy wieczorem znalazłam już chwile dla siebie, to rozsiadając się wygodnie na kanapie z głową pełną pomysłów na nowe wpisy miałam wrażenie, że w tym momencie uchodzi ze mnie całe powietrze, garść nagromadzonej energii słonecznej niknęła w nocnej czeluści i zamieniam się w zombi.
Po całym dniu spędzonym z moją kochaną dwójką i po wieczornym maratonie kompielowo - kolacyjnym padałam, wierzcie lub nie.
Choć wiem, że są mamy blogerki, które są same jak ja, w sensie "słomiane wdowy"dają radę, mają moc i codziennie zastanawiam się skąd.(wielki szacunek dla wa) Może któraś z was zdradzi mi swoja tajemnicę ;)
Teraz gdy deszcz wygrywa o parapet najpiękniejsze melodie, a wiatr próbuje dostać się do domu (spokojnie mam szczelne okna), a rytm dnia jest w miarę unormowany, może uda mi się znaleźć więcej czasu dla siebie, dla was.
Tematów do postów mi nie brakuje, choć niektóre z nich lądują " na dnie szuflady" może kiedyś ujrzą światło dzienne.
Nie żegnam się z wami, choć pewnie niektórzy już tak myśleli widząc nieregularność wpisów, lecz mówię do zobaczenia do porannej kawy lub pod te cieple koce, które was ciepło i miękko otulą, a mój post ( taką mam nadzieje) umili wam ten czas, jesienno - zimowy czas.






poniedziałek, 13 lipca 2015

Wróciła.


Wróciła, wróciła już dwa tygodnie temu i my w końcu wracamy.
Wraz z jej powrotem nadeszły upały, prawdziwe lato, a wraz z upałami słoneczne zmęczenie, dlatego po dniach spędzanych nad chłodzącymi wodami, ze sporym zmęczeniem i uśmiechami na twarzy sił matce brakowało na sklecenie jakich kolwiek zdań.
Teraz gdy nadeszły trochę chłodniejsze dni, trochę oddechu matka ma, i napisać coś się chce.
A ona wróciła, szczęśliwa, wypoczęta i stęskniona. Do tej pory wspomina swój "wakacyjny domek ", wyprawy po górach, łąki pełne kwiatów i co dla niej najważniejsze place zabaw i niezliczone ilości lodów, w końcu wakacje mamy i dzień bez lodów jest dniem straconym.
Teraz cieszymy się sobą, łapiemy każdy dzień i odliczamy dni do rodzinnego urlopu.
A oni świata poza sobą nie widzą.








niedziela, 28 czerwca 2015

Podobno...

Podobno od kilu dobrych dni mamy kalendarzowe lato, podobno bo jakoś żadne znaki na niebie nie dają o tym znać i gdyby nie dzieci w granatowo - białych strojach i Panie nauczycielki z naręczami kwiatów chodzące po ulicach to pomyślałabym, że mamy wrzesień.
Ale dobrze, że się pojawili bo dla mnie to wyznacznik lata, upragnionych wakacji, długich leniwych poranków.
Podobno od środy maja nadejść upały, ah jak się cieszę i w tedy będę mogła zacząć odliczanie dni do naszego urlopu.
Naprawdę ciesze się na niego jak dziecko, choć łatwo nie będzie. Spakowanie czteroosobowej rodziny nad nasze morze to nie lada wyzwanie do tego podróż z dwójką dzieci i ja za kierownicą ;)pewnie mąż tylko przyjedzie z pracy spakujemy się i wyruszymy.
Kierowcą jestem dobrym z 13 letnim doświadczeniem więc nie bójcie się i bądźcie spokojni.
Wracając do podróży to pierwszy raz wyruszymy w czwórkę, jestem ciekawa jak to będzie, podobno grunt do dobre nastawienie, a z takim zawsze wyruszam w jakąkolwiek drogę z dziećmi.
Powoli zaczynam robi listę rzeczy, które będą nam niezbędne i tych mniej przydatnych, już oczami wyobraźni widzę nas zapakowanych po sam dach i wkraczających na plażę, oj będzie się działo, oby tylko pogoda dopisała, ma być ;)
A teraz garść zeszłorocznych wakacyjnych kadrów, już byliśmy w czwórkę




;)

wtorek, 23 czerwca 2015

Wyjechali na wakacje nasi podopieczni


To już tydzień jak jej nie ma. Spakowała plecak z myszką Mini i wychodząc z przedszkola obwieszczała wszystkim, że jedzie do babci i dziadka na noc a potem na wakacje. Taka była szczęśliwa, skakała do góry z radości i chciała abyśmy z Olkiem jak najszybciej pojechali do domu. Przecież ona jest już duża, jedzie na wakacje, zresztą nie pierwszy raz wyrusza z dziadkami.
Jej szczęście i radość udzieliły się i mi.
Pewnie pomyślicie, ale z niej matka wyrodna...,  nie zaprzeczę cieszyłam się, że jedzie w końcu odpocznę bo ostatnio miałam jej po kokardki, chciałam wysłać ja w kosmos, na szczęście aż tak daleko nie musiałam.
Uwierzcie mi odpoczynek od niej był mi bardzo potrzebny, bo ostatnio wszystko było na nie, bunt gonił bunt, a moja cierpliwość pomału się do niej kończyła, jestem z tą moja kochaną dwójką sama praktycznie 24 h, 7 dni w tygodni.
 I tu was zaskoczę...moja radość trwała zaledwie jeden dzień, a tyle miałam planów, odpoczynek i nic nie robienie było takie oczywiste, bo co to za wysiłek jedno dziecko...
Snujemy się po domu, czas próbujemy zabić spacerami, które nam nie wychodzą bo pogoda do bani, czas niemiłosiernie się dłuży, a ja jakoś nie potrafię odpocząć.
Wstałam następnego dnia i już zatęskniłam, było bardzo pusto, brakowało mi wszystkiego: wyjścia porannego do przedszkola, porannego zamieszania, popołudniowego 3 godzinnego albo i 4 godzinnego czasu na placu zabaw, potem wieczornej gonitwy, aby dzieci były czyste, najedzone oraz dobrze spały.
Powiem wam, że kocham tą gonitwę z moimi dziećmi, ten gwar, ten jej upór, po prostu wiem, ze żyję i moje życie ma sens.
Więc jeśli macie "dość " swoich dzieci i oczywiście jeśli macie możliwość wyślijcie je na tydzień lub dwa z dziadkami, Taki odpoczynek od siebie daje nowe pokłady energii i pozwala docenić co się ma, a przede wszystkim zatęsknić i kochać mocniej.


wtorek, 16 czerwca 2015

Złoty chłopiec


Tak, przytrafił mi się złoty chłopiec, idealne dziecko ( pewnie nie powinnam tego głośno mówić, bo jeszcze zapeszę, a co mi tak ja to mówią raz kozie śmierć ;) )
Powinnam to wykrzyczeć,chwalić się nim na każdym kroku..
On jest idealny pod każdym względem.
Ktoś mnie kiedyś na IG zapytał, czy to dziecko ciągle śpi, on śpi, śpi jak aniołek i w dzień i w nocy, z jedną nocną pobudką.
Naprę uwierzcie mi, tak to moje kochane dziecko ma. Mój chłopczyk najukochańszy.
A pomyśleć, że chłopca mieć nie chciałam.

Oj tak drugą druga dziewczynka mi się marzyła, taki babiniec, lecz natura zaplanowała dla mnie inny scenariusz.
Spełniła marzenie mojego męża, wiadomo każdy facet chce mieć syna :)
Gdy urodziłam synusia i tak go mocno przytuliłam, pokocham miłością bezgraniczną
Najprościej ujmując oszalałam na punkcie syna mojego idealnego

Teraz wiem, że strach przed nieznanym, ma tylko wielkie oczy, takie jak mój synuś, który rozczula mnie swym uśmiechem, ciągłym gadulstwem i śmiechem najszczerszym na świecie, tak śmieją się tylko niemowlaki.

Po prostu matka oszalała, na punkcie syna, na punkcie chłopięcego świata, który wcale nie jest taki nudny, i choć nie różowy to równie ekscytujący i barwny jak ten dziewczęcy



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Nasz długi weeend


To był długi, upalny i przede wszystkim leniwy weekend.
"Wierzą" prognozom pogody w TV postanowiliśmy wybrać się za miast,do domu z dużym ogrodem.
Wytrzymać z dwójką dzieci w "czterech" ścianach bloku w tak upalne dni graniczyłoby z cudem.
Minie dwa razy nie trzeba namawiać na jakikolwiek wyjazd, jestem spakowana w pięć minut i w drogę.
Ok może z tym 5 minut przesadziłam, bo jadąc z dwójką dzieci nawet na kilka dni trzeba się dobrze spakować i o niczym nie zapomnieć, zwłaszcza jak się jedzie z niemowlakiem i pamiętliwą 3,5 latkom.Warto było, bo błogie lenistwo na nas czekało.
Poranna kawa na tarasie w promieniach wschodzącego słońca i rosa pod stopami która działała orzeźwiająco, śpiew ptaków niezagłuszony żadnym szumem samochodów.
Były też świeże lody i truskawki na kilogramy i cale morze lenistwa,  oraz słońca żar, który witał nas od samego rana.
Choć to wszystko było, to jak wiadomo każdemu wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było wrócić do rzeczywistości do stałego rytmu dnia, który mojemu synowi bardzo odpowiada.
Bo choć przesypiał całe noce, to w dzień nie potrafił się odnaleźć w nowym miejscu, może to upał, może zmiana rytmu dnia. Czas spędzony w domu pokarze o co tak naprawdę chodziło.
Teraz odliczamy dni do poważnego wspólnego 2 tygodniowego urlopu.
A wam jak minął długi weekend??






piątek, 29 maja 2015

Zazdrość, co to takiego???


Zazdrość...
gdy w Twoim brzuchu rozwija się kolejne życie, wszyscy dookoła mówią, że to pierwsze będzie zazdrosne, zobaczysz da Ci popalić, trochę cofnie się w rozwoju,  zobaczysz ta zazdrość będzie.
Słysząc takie głosy zewsząd zastanawiałam się skąd ktoś zna moje dziecko nie przebywając z nim na co dzień, czyżby wszyscy dookoła byli wróżkami, wiedzieli jaka będzie nasza przyszłość a przede wszystkim jakie będą ich relacje.
Gdy brzuszek się powiększał, głosy zazdrości nie milkly, ale ja z każdym miesiącem  widziałam, że kocha, że całuje, że już nie może się doczekać braciszka. Głaskała, dopytywała, chodziła na USG.
A ja sobie zadawałam pytanie gdzie ta zazdrość, jak ona ma się objawiać??
 I gdy w końcu na świecie pojawił się braciszek, nie odstępowała go na krok, chciała być przy każdej czynności, o wszystko dopytywała, z cierpliwością czekała i do tej pory czeka, aż braciszek się naje, a głodomór z niego nie lada.
Więc pytam się gdzie ta zazdrość?? Jak ona wygląda, jakie są jej symptomy?
Mam nadzieje, że ten stan, ta relacja między nimi nigdy się nie zmieni, że będą stać za sobą murem i choć on młodszy od niej kiedyś stanie w jej obronie, a ona go w potrzebie przytuli, będzie służyła dobrą radą jako starsza siostra.
Więc nie wierzcie, kochajcie, traktujcie normalnie, tłumaczcie, a wasze starania będą wynagrodzone, a zazdrości nie będzie.




wtorek, 26 maja 2015

MAMA TO....

Mama to najcudowniejsze słowo świata.
Mama to silne ramiona.
Mama to ukojenie.
Mama to schronienie.
Mama to zawodowy usypiacz.
Mama to otwarta księga życzeń dzieci.
Mama to domowe obiady.
Mama to nieskończona ilość przebranych pieluch.
Mama to lek na każde zło dziecka
Mama to nieskończona miłość
Mama to nieprzespane noce.
Mama to odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Mama to drogowskaz.
Mama to Życie.
Mama to Siła.

Mama...dla każdego dziecka jest najważniejszą osobą w życiu, bez której nic nie miałoby sensu.

Gdy 3,5 roku temu zostałam mamą, nie czułam tak tego jak w tym roku, byłam inną mamą, mniej doświadczoną, pełną chaosu i niepoukładania życiowego. Szukałam swojego miejsca na ziemi.
Każdy rok przybliżał mnie do doskonałości, choć doskonała nie jestem i chyb nigdy nie będę, bo zdarza mi się krzyczeć na moje dzieci. Dzieci dzięki, którym wiem co mnie cieszy, co smuci. Miewam na za mało czasu dla Tatianki. Ale wiem, że jestem im potrzebna.Mam kogo prowadzić za rękę, komu otrzeć łzy, podmuchać otarte kolano i utulić do snu.
Z każdym rokiem dzień mamy nabiera innego znaczenia, bo moje dzieci się zmieniają, (już nie mogę się doczeka przedszkolnego przedstawienia) i choć mamą jestem na co dzień 24 h / 7 dni w tygodniu i kocham ten stan, to miło jest dostać od swoich dzieci kwiaty (które kupił tata w ich imieniu) i ogrom całusów.



Foto: Fotosisters

środa, 20 maja 2015

Przepraszam, ale jaki syn!!!

Temat ten cały czas chodzi mi po głowie. Chodzi bo nie wiem do końca jak go ugryźć jak zacząć??!!
Podobno najlepiej zacząć od początku.
Początek był standardowy, dwie kreski na teście ciążowym i radość wielka radość i oczekiwanie na wizytę u ginekologa, żeby potwierdzić czy fasolka kiełkuje.
Kiełkowała, oj kiełkowała, a ja przez ten czas zastanawiałam się czy to będzie chłopiec a może dziewczynka.
Mąż bardzo chciał syna, syn musi być, żeby drzewo posadzić i dom wybudować. Drzewo zasadzić łatwo gorzej z budową domu ;)
A ja...ja chciałam drugą córkę.
Bardzo ją chciałam, bo w głowie miałam pewien plan...
Plan, że siostry będą sobie bliższe, będą się lepiej rozumiały tzw zgodność jajników, ubranka skrzętnie gromadzone zostaną...
Niestety przy kolejnej wizycie ukazał się syn, synnnnn. Mój mąż oczywiście skakał z radości a ja robiłam dobrą minę do złej gry...w głębi serca chciało mi się płakać.
Z nowiną o synu oswajałam się przez całą ciąże, choć ubranka i inne gadżety chłopięce gromadziłam, to jakoś nie potrafiłam wejść do tego chłopięcego świata. Wydałam mi się strasznie odległy i mało interesujący.
Gdy termin porodu zbliżał się wielkimi krokami byłam już pogodzona i nie mogłam się doczekać naszego spotkania.
I nastał ten moment 8:15, 27 luty i....wielka radość, radość nie do opisania. Tuliłam, całowałam i nie dowierzałam, że mój cudny chłopie jest ze mną, tak cudowny, najwspanialszy, najukochańszy.
To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Codziennie kocham go jeszcze bardziej, i wiem, że to będzie synuś mamusi :)
Z każdym dniem, coraz bardziej podoba mi się ten chłopięcy świat, świat pełen wspaniałości.
Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

czwartek, 14 maja 2015

Czas dla mamy




Za kilka drobnych dni zbliża się nasze święto - dzień Mamy.
Choć dzień mamy jest codziennie.
Codziennie jesteśmy mami, 24 h na dobę, codziennie świętujemy nasze sukcesy i porażki związane z wychowywaniem naszych dzieci.
Codziennie kochamy,
codziennie przytulamy,
codziennie ocieram łzy,
codziennie przyklejamy plaster na rozbite kolano,
codziennie pomagamy,
codziennie...
tak można bez końca, bo już do końca będziemy mami.

W tym wszystkim, w tej całej codzienności powinnyśmy znaleźć czas dla siebie, czas na chwile wytchnienia, oderwania się od rzeczywistości, złapania oddechu.

Ja swoją wolną chwilę znajduje przy porannej kawie.
Kawa nie tylko mnie pobudza do życia, jej aromat pozwala mi się zrelaksować, do tego powiew ciepłego porannego wiatru na balkonie...
Gdy mój syn pozwoli to jeszcze czas na aromatyczną herbatę się znajdzie.

A gdy dzieci pójdą spać, to nic tak nie odpręża jak ciepły prysznic, wanny niestety brak na relaksujące kąpiele przy świecach...ale się rozmarzyłam.
Prysznic bardzo mnie odpręża czuję jak cały trud dnia codziennego ze mnie schodzi.

Zapomniałabym o  najważniejszym...
Czas na paznokcie. Zadbane i pomalowane dodają mi kobiecości i siły do działania.

Każda z nas powinna znaleźć czas dla siebie Ja go odnajduję, a Ty??

Ostatnia reklama WEDLA ukazuje rzeczywistość. Mama tak naprawdę jest:
*artystą
*zawodowym usypiaczem
* kierowcą
* nauczycielem
* mama to mama
a ja bym dodała, że mama to też kobieta