poniedziałek, 13 lipca 2015

Wróciła.


Wróciła, wróciła już dwa tygodnie temu i my w końcu wracamy.
Wraz z jej powrotem nadeszły upały, prawdziwe lato, a wraz z upałami słoneczne zmęczenie, dlatego po dniach spędzanych nad chłodzącymi wodami, ze sporym zmęczeniem i uśmiechami na twarzy sił matce brakowało na sklecenie jakich kolwiek zdań.
Teraz gdy nadeszły trochę chłodniejsze dni, trochę oddechu matka ma, i napisać coś się chce.
A ona wróciła, szczęśliwa, wypoczęta i stęskniona. Do tej pory wspomina swój "wakacyjny domek ", wyprawy po górach, łąki pełne kwiatów i co dla niej najważniejsze place zabaw i niezliczone ilości lodów, w końcu wakacje mamy i dzień bez lodów jest dniem straconym.
Teraz cieszymy się sobą, łapiemy każdy dzień i odliczamy dni do rodzinnego urlopu.
A oni świata poza sobą nie widzą.