piątek, 19 grudnia 2014

Przedświątezne rozdrażnienie

Przychodzi taki dzień............., właśnie dziś nastał, kiedy poziom mojego spokoju został wyczerpany, a w środku czuję irytację, rozdrażnienie, złość. Nic nie cieszy, wszystko denerwuje. Najchętniej skryłabym się gdzieś w koncie i poryczała się tak do bólu.
Nie wiem czy to hormony, choć nie widzę sensu zrzucania na nie całej winy, czy to przedświąteczna gorączka.
Powiem wprost.......
mam wrażenie, że jestem ze wszystkim w czarnej...................................dupie.
Dom powiedzmy, że wysprzątany, choć góra prania piętrzy się za moimi plecami, pralka za pralką goni, a suszarka nie nadąża z suszeniem prania, kartony z dziecięcymi ubrankami wyskakują na mnie z każdego konta, bo kto to za mnie ogarnie.
Myślałam, że będzie druga dziewczynka to będę miała mniej pracy a tak trzeba przejrzeć ubranka po Tati bo coś tam się znajdzie dla brzuszkowego, nowe tez trzeba dokupić uprać to wszystko popracować, ułożyć według rozmiarów, a dodatkowo popakować w kartony i wystawić na sprzedaż dziewczęce rzeczy...ufff... z samego pisania o tym się zmęczyłam
Natłok myśli i tego co jest do zrobienia, bierze udział w jakimś dziwnym maratonie.
Choinki jak zarazie brak....mężu przybywaj, ozdoby choinkowe i do przystrojenia domu, śpią jeszcze  w piwnicy.
Ktoś powie, siedzi w domu i co ona robi............
wierzcie mi dom i brud w nim panujący to dla mnie jakaś niekończąca się historia. Nie wiem skąd bierze sie ten kurz, nawal rzeczy do zrobienia.............grrrrrrrrrr
Do tego ograniczona jestem, bo mam dużo leżeć. Teraz szybko się męczę a wniesienie cięższych zakupów kończy się bólem i napięciem podbrzusza. Wierzcie mi to nie jest komfortowa sytuacja do tego mam już założony krążek Passera bo Mały chciał wcześniej wychodzić
 i naprawdę coraz mniej czasu na przyjecie na świecie lokatora w moim brzuchu.
Męczy mnie jeszcze jedna rzecz, brak pomysłów na pisanie blogowych wpisów, nie wiem czy to jakaś niemoc Twórcza czy za bardzo chcę.
A wiadomo, że im człowiek bardziej chce tym mniej z tego wychodzi.
A może nie jestem do tego stworzona, może powinnam zając się tylko śledzeniem innych i wzdychania do ich pięknych tekstów i zdjęć....
No cóż, nie wszystkim jest pisane.....może to nie moja bajka a tak bardzo chciałabym zagrać w niej jakąś rolę....
Już sama nie wiem...może kiedyś odnajdę swoją drogę, cel i sens swojego życia.
Na razie ponarzekałam sobie, popisałam, ciut mi ulżyło.
Niby plan mam, tylko cóż z tego jak męskiej ręki do nie których rzeczy brakuje.
Nic może nadrobię miedzy świętami a nowym rokiem, kiedy mój mąż będzie dłużej w domu.
Oby was taka przedświąteczna chandra nie dopadła....
Miłego dnia i owocnych przygotowań do świąt.

środa, 3 grudnia 2014

Taki mamy czas.




Tak..........,nie da się ukryć mamy już 3 grudnia.
Nastał czas porządków, przedświątecznej krzątaniny, wymyślania i szukania podarków dla naszych najbliższych.
Ale tak naprawdę nastał czas adwentu, czas przemyśleń, czas przygotowań całej świątecznej oprawy.
Choć, święta mocno się skomercjalizowały, to warto na chwile przystanąć i nabrać wewnętrznego głębszego sensu tego co wokół nas, jak spędzimy ten wspólny czas.
A jak wiadomo aby droga do wspólnie spędzonego czasu nabrała głębszego wyrazu, wystarczy zrobić coś samemu dla innych, przede wszystkim dla niej. Dla Niej ten kalendarz, dla jej radości i odkrywania świątecznej magii.
Bo w dzieciach jest magia świat. W ich beztrosce, każdym pytaniu czym są święta i po co to wszystko.
I aby tradycji stało się zadość, postanowiłam, wykonać własnoręcznie KALENDARZ ADWENTOWY, moje pierwsze blogowe DIY.
Pewnie nie będę zbyt oryginalna, bo już większość z was wykonała cudowne kalendarze, ale może komuś przypadnie do gust nasz i nabierze inspiracji na przyszły rok, lub też będzie ciut spóźniony jak My ;)
Cudownego adwentowego czasu wam życzymy.