środa, 23 października 2013

Do dzieci, do dzieci....

Każdego dnia moja Panna T mnie zaskakuje, ale wczoraj przeszła sama siebie. Jak co rano w drodze do dziadków, gadulstwo jej się załączyło ;) i nagle matka słyszy do dzieci, do dziec, nie do baby nie do dziadzi do dzieci. Matce szczęka opadła i z niedowierzaniem dopytywała, czy aby na pewno, odpowiedz była twierdząca.
Więc nic innego mate nie pozostało tylko odpalić komputer i  wymyślić co by tu zrobić aby jak najwięcej dzieci było...internet poszedł w ruch i poszukiwania zajęć dla 2 latków. 
Mieszkamy gdzie mieszkamy, ale zajęć dla tak małych dzieci nie jest za wiele, ale koniec końców udało się i jutro wybieramy się na pierwsze zajęcia.
 Strasznie jestem ciekawa co tam będzie jak to będzie i jak Panna T będzie się zachowywała, i czy jej się spodoba bo to dal niej, dla niej to miejsce - KREATYWKA






 Wiem, że w tym wieku kontakt z rówieśnikami jest ważny i potrzebny, a niestety nie jest nam dane zbyt często spotykać się z mamy i ich pociechami w podobnym przedziale wiekowym, a widzę, ze Tatianka lgnie do dzieci jak pszczółka do miodu.
Trzymajcie proszę kciuki aby było fajnie, jutro postaramy się o pierwszą relacje tak, na ciepło.
Dobrej nocki wam życzymy.
 

czwartek, 17 października 2013

Sezon kalendarzowy

Sezon kalendarzowy, uważam za oficjalnie otwarty...
Tak wiem, wiem mamy połowę października do końca roku pozostało nam 75 dni, o matko aż tyle albo tylko tyle...zależy jak na to popatrzymy.
Dla prasy kolorowej to chyba "tylko", bo zewsząd krzyczą do nas kalendarze, mamy do wyboru do koloru, przebierać w nich możemy, tylko szkoda, ze nieraz nie można zajrzeć do środka. Zwierciadło, Twój Styl, Pani, Glamour, nie wiem czy jakiś pominęłam, głównie miesięczniki.
Niektórzy lubią takie kalendarze inni uważają, że są obciachowe...Ja osobiście od kilku lat wierna jestem kieszonkowemu, ujęłabym to też inaczej torebkowemu kalendarzowi z Twojego Stylu, a to dlatego, ze kupuję ten miesięcznik.
W tym roku, zresztą jak co roku mamy trzy kalendarze do wyboru, a raczej okładki: Londyn, Paryż, Nowy Jork. Ja wybrałam Paryż, choć wahałam się między Paryżem a Londynem, bo obydwie stolice kocham, każda z nich ma inny klimat, ale koniec końców postawiłam na romantyzm.

Wszystkie są w tonacji czarno - białej. Kalendarz jest prosty zarówno w swojej formie jak i treści w środku.
Co przykuło moją uwagę to słowa redaktora naczelnego, "że najczęściej wpisujemy w agendy sprawy, które są obowiązkowe, a nie zdarza się nam planować zwykłych ludzkich przyjemności, np zadzwonić do mamy".
Bardzo mnie zastanowiło to planowanie przyjemności, typu dzwonienie do mamy...czy takie rzeczy trzeba planować, moim zdaniem nie, bo to gdzieś powinno być wpisane w nasz wewnętrzny kalendarz, na to zawsze powinien znaleźć się czas...
A wy co wpisujecie w swój kalendarz, tylko plany czy jakieś przyjemności  też się znajdą?? I skąd pochodzą, z gazet czy macie jakieś inne tajne zródło ;)
Pozdrawiam
A

wtorek, 15 października 2013

bloSilesia i wszystko jasne

Minął już tydzień, a mi ciągle w głowie przelatują obrazy, dźwięki, wspaniali ludzie ze spotkania na bloSilesi.

To był niezapomniany wtorek, ludzie, którzy stworzyli bloSilesie jak i Ci którzy tam przybyli, a było ich wielu, sami organizatorzy byli mile zaskoczeni odzewem z jakim spotkała się ta inicjatywa.
Spotkanie śląskich blogerów to już druga edycja, ja uczestniczyłam w niej po raz pierwszy, ale nie ostatni, z czystego przypadku, ale samo spotkanie już nie było przypadkowe, wszystko było świetnie zorganizowane, począwszy od miejsca,

poprzez tematy które towarzyszyły owemu wydarzeniu, a na ludziach skończywszy, bo to właśnie ludzie stworzyli klimat, który tam panował. Wspaniali prelegenci miedzy innymi Alina z DesignYourLife, która opowiedziała jak prowadzić bloga i być zauważonym,
 kolejnym mówcą był Tomasz (zajadam.pl). Tomasz poruszył bardzo ważny temat, a mianowicie jak uchronić się przed kradzieżą własnej treści.
 Z kolei Michał, zapaleniec motoryzacyjny, przeniósł nas do korzeni internetu i do początków blogosfery. Całość tego spotkania prowadziła Dagmara Gdala, fantastyczna babka z charyzmą i pasją do tworzenia nie tylko bloga i takich spotkań. Ta czwórka ma w sobie moc...
Aleksandra Pieron i Piotr Urbanik, -”Bloger, firma i agencja” podzielili się z blogerami jak przebiega współpraca pomiędzy blogerem a firmą.


Nie myślcie, że to spotkanie to tylko suche wykłady, to również ciekawe rozmowy w czasie przerwy, które pozwoliły na nowe znajomości, to wymiana zdań i doświadczeń blogowych i babskie ploteczki...
Jak już się rozpisałam spotkanie było fantastyczne, ale dla mnie nie byłoby tak fantastyczne gdyby nie fantasyczne babeczki, blogujące mamy, które mi towarzyszyły: Kamilka pannamiijejzabawki.pl, Paulina znana wszystkim jako potworywozkowe.pl/, Marcelka babytesterki.blogspot.com oraz jak zawsze optymistyczna i wesoła Paulinka optymistycznamamma.wordpress.com, dziękuje wam kochane :*

Całość spotkania uświetnił i podsumował Hyde Park wraz z blogerami, którzy się w nim przedstawili oraz przepyszne babeczki.
Jeśli chodzi o mnie to to spotkanie dało i siłę do działania i motywacje do częstszego pisania, tematy same do mnie przychodzą ;)
Oby więcej takich spotkań i już nie mogę się doczekać kolejnej bloSilesi, śląskie blogi górą...:)


Pozdrawiam
A
*zdjęcia dzięki uprzejmości Kmilii oraz fotoinni

piątek, 11 października 2013

Magia Października

Już jakiś czas temu przyszła do nas piękna jesień, którą uwielbiam pod wieloma względami...
Po pierwsze za ferie barw, która otacza mnie wszędzie, uwielbiam te odcienie żółci, czerwieni, brązów przez które przenika blask promieni słonecznych...

Jesień to dla mnie czas wieczornego wyciszenia się przy lampce wina, to ciepła herbata z miodem i cytryna wypita pod kocykiem z kotem u stóp, to czas spotkań i wspaniałych wydarzeń, które, wyskakują jak króliki z kapelusza (ale o tym w kolejnym poście)...
Jesień to spacery gdzie spadające liście szeleszczą nam pod stopami, to zapach, kasztany i czas grzybobrania...




























Ale co najważniejsze jesień to czas Panny Tatianny, to własnie jesienią dwa lata temu przyszła na świat. pojawiła się w moim życiu i zmieniła je na zawsze, ale tego czasu nie cofnęłabym, nie wyobrażam sobie bez niej życia, wnosi w nie tyle radości, uczy mnie innego patrzenia na świat, mobilizuje do działania.
  Piękny miesiąc sobie upatrzyła....pamiętam pierwsze spacery, pierwsze gesty, uśmiechy...aż się wzruszyłam :)

05 października Tatiana skończyła dwa latka, nie mogę uwierzyć, że moje szczęście ma 2 latka, to już poważny wiek, to już nie przelewki, z niemowlaka przeistoczyła się w śliczną dziewczynkę, która potrafi pokazać swój charakterek.Jest kochana ale mamy chwile spięcia, bo chce być małą rządzicielka i aż wstyd się przyznać, ale matce czasem nerwy puszczają...
Tatianka swoje 2 urodzinki świętowała w domku w gronie rodzinnym, byli dziadkowie, wujek z ciocią i kuzynostwo.
Był tort,życzenia, sto lat, które Tatiana kazała sobie bisować chyba z 5 razy, były prezenty, było pięknie ;)
Zresztą sami zobaczcie, zapraszam na mini relacje :)










NICH NASZA KOCHANA TATINKA ŻYJE NAM ....RADOŚNIE, ZDROWO, KOLOROWO NIECH SPEŁNIAJĄ SIĘ JEJ MARZENIA O KTÓRYCH MAM NADZIEJE,ŻE POWIE NAM NIEBAWEM BO ROBI SIĘ  Z NIEJ MAL GADULINA :*





czwartek, 3 października 2013

jesienne wspomnienia

Z gorą czekoladą, pod kocykiem z kotem w nogach ;) wspominam ten piękny letni czas urlopowy, bo był boski, jedyny w swoim rodzaj,u niezapomniany...
Na urlopie byliśmy już miesiąc temu a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że już jesień do nas zamiatał, którą uwielbiam, z różnych powodów, ale to następnym razem, jest strasznie bliska memu sercu ale tylko tyle wam zdradzę ;)
Zbierałam się do napisania tego urlopowego postu i zbierałam, bo dla niektórych nasz urlop może być kontrowersyjny, a to dlatego, że spędziliśmy go w Egipcie...
Media szalały w wieściami jak to jest niebezpiecznie, biuro za biurem się wycofywało, tylko nie nasze ;) i bardzo dobrze bo to był najwspanialszy urlop, pełen  ciszy, spokoju, bez walki o leżaki, czy miejsce przy stole na kolacji...Odpoczęłam, naładowałam akumulatory i przywiozłam masę wspomnień dla Tatianki :) bo to była jej pierwsza tak daleka podroż, STOP, małe sprostowanie, była już w Egipcie w moim brzuszku, nie każdy myśli co che, że matka wariatka, że nieodpowiedzialna ale ja się czuję tam rewelacyjnie i nic złego nie dam sobie powiedzieć.
Więc jak już wspomniałam zewsząd płynął natłok złych informacji o Egipcie, ale my postanowiliśmy "zaryzykować" i powiem wam, ze kto nie ryzykuje ten nie żyje. Jak się okazało po wylądowaniu na miejscu cisza spokój, aż za cicho, aż za smutno, ale bosko, ciepło, pustynna "bryza" otuliła moje ciało i tego trzeba mi było. Panna T świetnie zniosła lot, aż sama byłam w szoku choć myślałam, ze już nie zaśnie bo od 3.00 byliśmy na nogach, ale w końcu poległa, a komfort mieliśmy taki, że miejsca było mnóstwo, bo mało ludzi..
Hotel był wspaniały, byłam tak mile zaskoczona jak nigdy gdy wyszła do nas przemiła Pani Ewa, polka mieszkająca od 8 lat w Egipcie, serdecznie nas przywitała, wszystkie formalności za nas załatwiła i pokój wspaniały dostaliśmy, żyć nie umierać, zresztą słowa nie opiszą naszego zachwytu a Panna T już miał raj nad raje, zjeżdżalnie, baseny,  w ogóle była traktowana jak księżniczka, bo jak niektórzy wiedzą Egipcjanie uwielbiają dzieci, więc jest to wspaniały kierunek o podróży z maluchami, bynajmniej moim zdaniem ;)
Pewnie, jeszcze nie wiecie, ale może niedługo się przekonacie, że Panna T ma matkę wariatkę która chce pokazać dziecku cały świat i czerpać z niego przyjemności garściami...Matka szala z dzieckiem na zjeżdżalniach, takich dla większych dzieci, a moja T nie protestowała :)
Będą na miejscu namawiali nas na wycieczki i daliśmy się skusić na rejs choć z mała obawą jak moja nie spełna dwuletnia wiercipięta wytrzyma i znowu się pochwalę zniosła całodzienny rejs wspaniale, nawet drzemkę na pokładzie sobie 1,5 godzinna ucieła :):):)
Już nie będę was zanudzać, mam nadzieję, że zdjęcia które wybrałam choć w malej mierze ukarzą moje zadowolenie....
Całujemy







































P.S. Tatianka i Misiu :*