niedziela, 28 czerwca 2015

Podobno...

Podobno od kilu dobrych dni mamy kalendarzowe lato, podobno bo jakoś żadne znaki na niebie nie dają o tym znać i gdyby nie dzieci w granatowo - białych strojach i Panie nauczycielki z naręczami kwiatów chodzące po ulicach to pomyślałabym, że mamy wrzesień.
Ale dobrze, że się pojawili bo dla mnie to wyznacznik lata, upragnionych wakacji, długich leniwych poranków.
Podobno od środy maja nadejść upały, ah jak się cieszę i w tedy będę mogła zacząć odliczanie dni do naszego urlopu.
Naprawdę ciesze się na niego jak dziecko, choć łatwo nie będzie. Spakowanie czteroosobowej rodziny nad nasze morze to nie lada wyzwanie do tego podróż z dwójką dzieci i ja za kierownicą ;)pewnie mąż tylko przyjedzie z pracy spakujemy się i wyruszymy.
Kierowcą jestem dobrym z 13 letnim doświadczeniem więc nie bójcie się i bądźcie spokojni.
Wracając do podróży to pierwszy raz wyruszymy w czwórkę, jestem ciekawa jak to będzie, podobno grunt do dobre nastawienie, a z takim zawsze wyruszam w jakąkolwiek drogę z dziećmi.
Powoli zaczynam robi listę rzeczy, które będą nam niezbędne i tych mniej przydatnych, już oczami wyobraźni widzę nas zapakowanych po sam dach i wkraczających na plażę, oj będzie się działo, oby tylko pogoda dopisała, ma być ;)
A teraz garść zeszłorocznych wakacyjnych kadrów, już byliśmy w czwórkę




;)

wtorek, 23 czerwca 2015

Wyjechali na wakacje nasi podopieczni


To już tydzień jak jej nie ma. Spakowała plecak z myszką Mini i wychodząc z przedszkola obwieszczała wszystkim, że jedzie do babci i dziadka na noc a potem na wakacje. Taka była szczęśliwa, skakała do góry z radości i chciała abyśmy z Olkiem jak najszybciej pojechali do domu. Przecież ona jest już duża, jedzie na wakacje, zresztą nie pierwszy raz wyrusza z dziadkami.
Jej szczęście i radość udzieliły się i mi.
Pewnie pomyślicie, ale z niej matka wyrodna...,  nie zaprzeczę cieszyłam się, że jedzie w końcu odpocznę bo ostatnio miałam jej po kokardki, chciałam wysłać ja w kosmos, na szczęście aż tak daleko nie musiałam.
Uwierzcie mi odpoczynek od niej był mi bardzo potrzebny, bo ostatnio wszystko było na nie, bunt gonił bunt, a moja cierpliwość pomału się do niej kończyła, jestem z tą moja kochaną dwójką sama praktycznie 24 h, 7 dni w tygodni.
 I tu was zaskoczę...moja radość trwała zaledwie jeden dzień, a tyle miałam planów, odpoczynek i nic nie robienie było takie oczywiste, bo co to za wysiłek jedno dziecko...
Snujemy się po domu, czas próbujemy zabić spacerami, które nam nie wychodzą bo pogoda do bani, czas niemiłosiernie się dłuży, a ja jakoś nie potrafię odpocząć.
Wstałam następnego dnia i już zatęskniłam, było bardzo pusto, brakowało mi wszystkiego: wyjścia porannego do przedszkola, porannego zamieszania, popołudniowego 3 godzinnego albo i 4 godzinnego czasu na placu zabaw, potem wieczornej gonitwy, aby dzieci były czyste, najedzone oraz dobrze spały.
Powiem wam, że kocham tą gonitwę z moimi dziećmi, ten gwar, ten jej upór, po prostu wiem, ze żyję i moje życie ma sens.
Więc jeśli macie "dość " swoich dzieci i oczywiście jeśli macie możliwość wyślijcie je na tydzień lub dwa z dziadkami, Taki odpoczynek od siebie daje nowe pokłady energii i pozwala docenić co się ma, a przede wszystkim zatęsknić i kochać mocniej.


wtorek, 16 czerwca 2015

Złoty chłopiec


Tak, przytrafił mi się złoty chłopiec, idealne dziecko ( pewnie nie powinnam tego głośno mówić, bo jeszcze zapeszę, a co mi tak ja to mówią raz kozie śmierć ;) )
Powinnam to wykrzyczeć,chwalić się nim na każdym kroku..
On jest idealny pod każdym względem.
Ktoś mnie kiedyś na IG zapytał, czy to dziecko ciągle śpi, on śpi, śpi jak aniołek i w dzień i w nocy, z jedną nocną pobudką.
Naprę uwierzcie mi, tak to moje kochane dziecko ma. Mój chłopczyk najukochańszy.
A pomyśleć, że chłopca mieć nie chciałam.

Oj tak drugą druga dziewczynka mi się marzyła, taki babiniec, lecz natura zaplanowała dla mnie inny scenariusz.
Spełniła marzenie mojego męża, wiadomo każdy facet chce mieć syna :)
Gdy urodziłam synusia i tak go mocno przytuliłam, pokocham miłością bezgraniczną
Najprościej ujmując oszalałam na punkcie syna mojego idealnego

Teraz wiem, że strach przed nieznanym, ma tylko wielkie oczy, takie jak mój synuś, który rozczula mnie swym uśmiechem, ciągłym gadulstwem i śmiechem najszczerszym na świecie, tak śmieją się tylko niemowlaki.

Po prostu matka oszalała, na punkcie syna, na punkcie chłopięcego świata, który wcale nie jest taki nudny, i choć nie różowy to równie ekscytujący i barwny jak ten dziewczęcy



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Nasz długi weeend


To był długi, upalny i przede wszystkim leniwy weekend.
"Wierzą" prognozom pogody w TV postanowiliśmy wybrać się za miast,do domu z dużym ogrodem.
Wytrzymać z dwójką dzieci w "czterech" ścianach bloku w tak upalne dni graniczyłoby z cudem.
Minie dwa razy nie trzeba namawiać na jakikolwiek wyjazd, jestem spakowana w pięć minut i w drogę.
Ok może z tym 5 minut przesadziłam, bo jadąc z dwójką dzieci nawet na kilka dni trzeba się dobrze spakować i o niczym nie zapomnieć, zwłaszcza jak się jedzie z niemowlakiem i pamiętliwą 3,5 latkom.Warto było, bo błogie lenistwo na nas czekało.
Poranna kawa na tarasie w promieniach wschodzącego słońca i rosa pod stopami która działała orzeźwiająco, śpiew ptaków niezagłuszony żadnym szumem samochodów.
Były też świeże lody i truskawki na kilogramy i cale morze lenistwa,  oraz słońca żar, który witał nas od samego rana.
Choć to wszystko było, to jak wiadomo każdemu wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było wrócić do rzeczywistości do stałego rytmu dnia, który mojemu synowi bardzo odpowiada.
Bo choć przesypiał całe noce, to w dzień nie potrafił się odnaleźć w nowym miejscu, może to upał, może zmiana rytmu dnia. Czas spędzony w domu pokarze o co tak naprawdę chodziło.
Teraz odliczamy dni do poważnego wspólnego 2 tygodniowego urlopu.
A wam jak minął długi weekend??