poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Boso przez świat :)

Dobrze, że jest ciepło, że lato dopisuje, bo gdyby nie to to byłoby ciężko, oj ciężko tak boso przemierzać, przez świat.
Moja Tati gdy Tylko ma okazje raz dwa trzy ściąga buciki...
Uwielbia stąpać po ziemi bosą stopą, czuć wszystko pod stopami, nieważne, czy to piasek czy kamienie, czy miękką trawa lub piasek.

Niestraszne jej również szyszki czy zimne kafelki w sklepie. Oczywiście matka drży o stopy bo wszędzie pełno szkła nawet tam gdzie nie powinno go być, czyli na placu zabaw.

Czuje, ze najbardziej szczęśliwa byłaby w buszu, gdzie nie trzeba ubierać butków :)
Uważam, ze to dobre i zdrowe dla małych stopek, choć nie każdy musi się ze mną zgodzić.
Uwielbiam te male stópki od urodzenia od pierwszych chwil i choć już sporo urosły są do całowania, do zakochania, uwielbiania.
Oj co to będzie jak przyjdzie jesień czy zima, czyje, ze będzie ciężko, ale może uda nam się wyperswadować, że buty trzeba mieć. Na razie korzystamy z dobrodziejstwa pogody i  oby pozostała z nami jak najdłużej...


niedziela, 11 sierpnia 2013

Upału nadszedł kres


Dawno nas nie było a to za sprawą upałów które wykańczały i sprawiały, że matka szybko padała.
Po pracowitym dniu spędzonym w dusznym biurze przy wiatraku na nic już sił nie starczało, ale mamy nadzieje, że będzie nadal pięknie letnio ale już nie tak upalnie, chcemy jeszcze lata bo nasz upragniony wyczekany urlop zbliża się wielkimi krokami...mamy nadzieje, że pogoda nas nie zawiedzie ;) a tym czasem wracamy wspomnieniami do upałów, które nie do końca były nam takie straszne,a matka znalazła resztki sił na poświęcenie ostatnich popołudniowych godzin dla dziecka, znalazłyśmy sposób na ich poskromienie. Nawet "miejska dżungla" może dać trochę wytchnienia, można znaleźć letnią" morską bryzę"
 NAWET SMOCZEK MUSIAŁ SIĘ SCHŁODZIĆ ;)
 Radości z upragnionej ochłody było co niemiara więc można było ruszyć na podój placu zabaw, bo dzień bez zjeżdżalni dniem stracony.








Ostatnio Panna T stała się nieposkromioną mistrzynią wspinaczki, aż czasami matki serce zastyga w bezruchu, ale cóż poradzić takie prawo dziecka, nie zabraniam, niech się rozwija i próbuje swoich sił, oczywiście pod czujnym okiem Matki :) Uwielbiam patrzeć jak się pięknie rozwija i nie będę ukrywała duma mnie rozpiera:)


Życzymy wam dobrej nocy i pięknego tygodnia, pełnego uśmiechu.

sobota, 3 sierpnia 2013

Smoczysko, smoczek....

Szlak mnie trafia, nie będę tego ukrywała, gdy wszyscy się czepiają Tatkowego smoczka...
Dlaczego ludzie tak dziwnie reagują na dziecko ze smoczkiem w buzi, co się ludzie stało,???
 ja się pytam jakim prawem wtrącacie się w wychowanie dziecka?????????
Ja rozumie, ze moja panna T wygląda poważnie, ma piękne długie włosy i jak na swój wiek jest duża, a pragnę nadmienić, że ma dopiero 22 miesiące, nawet 2 latek nie skończyła a na dodatek idą jej ząbki - trójki.
A co chwile słyszę taka duża i ma smoczek, ręce mi opadają dlaczego wszyscy traktują smoczek jako zło, jak by mogli to by powiedzieli a kysz szatanie, siło nieczysta, a sami zapomnieli jak ich dzieci chodziły ze smoczkami w buzince...
Obecnie mam wrażenie ze istnieje trend na -moje dziecko niema smoczka i nigdy nie miało- takie mamy rozpiera duma, a ja uważam ze smoczek do pewnego wieku jest rzeczą naturalna i tak jak na wszystko i na odsmoczkowanie przyjdzie czas u mojej Tati.
 Ale pomału coś mnie trafia, a jak trafi to dostanie się komuś najmniej winnemu, pozwólcie, że każdy sam będzie decydował czy dziecko ma mieć smoczek i do kiedy, nie róbmy wielkiej greckiej tragedii gdy go posiada a ma niespełna 2 lata i idą ząbki nie oceniajcie po wyglądzie, bo można się zdziwić. Smoczek to nie jakiś zły omen, który zawładnie duszyczką naszego malca, dzieci są rożne i w rożnym tempie się rozwijają , mają różne preferencje i upodobania pomimo, że są w tym samym wieku bo różnica 3 miesięcy i więcej robi wielka różnice i nikt mi nie powie, ze jest inaczej.
Więc apeluje nie traktujcie smoczka u dzieci jak czego złego, bo ktoś napisał w jakiej gazecie, ze źle wpływa na zgryz i bug wie jeszcze na co, i fama poszła w siat, a gdzie nasza matczyna intuicja, która nas nie zawodzi...
Ja też mogę się pochwalić, że jak moja mała T była maleńka o niepotrzebowanie smoczka, ale gdy nadszedł czas ząbkowania to było zbawienne i nic innego nie działało tylko smoczek a wole jak go ssie niż jakby miał gryźć i ssać rączkę bo od tego dużo ciężej odzwyczaić dziecko. Praktycznie przez cały dzień nie potrzebuje smoczka, ale są takie momenty gdzie jest on niezbędny...
Więc smoczek mamy nie boimy się do tego przyznać i dumnie go nosimy ;)
A