sobota, 10 maja 2014

Krótka historia słomkowego kapelusza

Choć tego postu miało nie być, bo padam na buzie, bo pranie piętrzy się w kolejce do prasowania, bo paznokcie niepomalowane, a w końcu kiedyś trzeba je pomalować, bo naczynia w zlewie czekają na kąpiel no i moje ciało również, to nie mogłam się powstrzymać i resztkami sił postanowiłam opowiedzieć wam krótką historie słomkowego kapelusza.
Niby zwykły, słomkowy, z małymi uszkami, które dodają mu uroku i dziewczęcego szyk. Gra on u nas pierwsze skrzypce, dzień bez niego to jak lato bez lodów, jak niebo bez gwiazd, jak plaża bez piasku.
Jego właścicielka pokochała go miłością od pierwszego wejrzenia, to jej pierwszy poważny, samodzielny wybór.
 Nieważne czy świeci słońce czy chmury królują na niebie, czy sukienka włożona czy jeansy i hulajnoga w ręce to on musi być.





KAPELUSZ:RESERVED

5 komentarzy:

  1. Córeczka naprawdę pięknie się prezentuje w tym kapelusiku, jest urocza.
    Proszę wyłącz weryfikację obrazkową w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo :*Nie do końca rozumie prośbę, co to znaczy??Proszę o instrukcje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo a mnie się podobają te z H&M ale młoda odmówiła założenia a starsza stwierdziła że jest za stara na taki dziecinny kapelusz... no i masz tu babo placek :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny kapelutek :) i my mamy na to lato słomkowy kapelusik . ZObaczymy jak to będzie bo Mai na głowie wszystko przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To my tak mamy z okularami! I nie ważne czy słońce świeci czy pochmurny dzień, to Gabi chodziłby w nich non stop :-)

    OdpowiedzUsuń